ARTYKUŁY / MEDYCYNA CHRZEŚCIJAŃSKA / Zakonnik rozdaje potrzebującym ludziom….
Zakonnik rozdaje potrzebującym ludziom preparat na cukrzycę!
Źródło: Archiwum prywatne Ojca Lorenzo Angelo
Zakonnik ofiarowuje go ZA DARMO wszystkim, którzy chcą:
- ustabilizować poziom cukru we krwi
- przywrócić prawidłową pracę trzustki
- uniknąć groźnych powikłań cukrzycowych
Ojciec Lorenzo Angelo na co dzień służy Bogu w zakonie we włoskich Alpach. „Jak się ma takie nazwisko, to wiadomo, że Pan Bóg do spraw duchownych przeznaczył” – żartuje duchowny. „Dobrze mi się w tej mieścinie żyje, ludzie wokół serdeczni. I można powiedzieć, że zdrowy bym był, gdyby nie problemy z cukrem zbyt wysokim. To chyba dziedziczne. Tata mój zmarł na nieleczoną cukrzycę w wieku 48 lat, mamusia moja wiele lat z cukrzycą II typu się zmagała. U mnie też, jak ledwo po 30-tce byłem, zbyt wysoki cukier stwierdzono. A ilu wiernych z mojej parafii ma z tym problem! To powszechne niestety!” Ksiądz Angelo leczył się na cukrzycę, ale…
Nawet medyczne środki nie zawsze pomagają
„Staram się być wzorem dla ludzi. Nie palę, alkoholu prawie nie piję, szczupły jestem. Ale na wysoki cukier czasem nawet najsilniejsze leki nie pomagają, zwłaszcza jak ktoś dzień w dzień różnych historii ludzkich słuchać musi! Raz taka dziewczynka z 10 lat do mnie przyszła i mówi z płaczem, że ojciec pijak rękę na nią i mamę jej podnosi. Jestem zakonnikiem, powinienem opanowany być, ale aż krew się we mnie zagotowała! Interweniowałem tam, ten mężczyzna na przymusowy odwyk trafił, ale zanim trafił, to mi wygrażał, okna powybijał, miesiącami to trwało! To jak ma się człowiek, nawet ten w habicie, nie denerwować?! Jak może cukier dobry mieć? Próbowałem się wyciszać, modlitwa w tym bardzo pomaga, ale zaraz coś nowego się w parafii działo! No i znów nerwy, a od tego też cukier rośnie, bo czytałem o tym!”
W 2018 r. ojca Angelo skierowano na misję do australijskiego Queensland. Miał tam pomagać rdzennej australijskiej ludności, czyli Aborygenom, i głosić słowo Boże.
„Może to dziwne w tych czasach, ale do tamtego momentu nigdy nie byłem za granicą. Nigdy samolotem nie leciałem. A tu nagle Australia! Wstyd przyznać, ale chciałem się wykręcić od tego wyjazdu… Jednak moi przełożeni tak zdecydowali i nic nie dało się zrobić. Uznałem, że tak musi być
I taka jest wola Boga
Nie chciałem nigdzie wyjeżdżać, ale Australia mnie zachwyciła. Te krajobrazy, zwierzęta! No, może upał zbyt duży, ale człowiek z czasem do wszystkiego przywyknie. A rdzenna ludność wspaniała! Tak mnie serdecznie przywitali, jakbym jednym z nich był. Żyłem wśród nich ponad 4 lata i widać naprawdę tak musiało być, bo dzięki temu dowiedziałem się o „SŁODKIM KOALI”… Ale po kolei opowiem!
„Bóg zapłać, ojcze Angelo!”
Znam ojca Angelo od dawna, bo na nabożeństwa do niego chodzę i bardzo go brakowało przez te kilka lat, co w Australii był. Jak wrócił i ogłosił, że coś na cukrzycę ma, to pomyślałam, że to nie przypadek, tylko dar jakiś od Boga! Cukrzycę zaawansowaną miałam, robiła mi się już ta stopa cukrzycowa. Ten cudowny środek od ojca zaczęłam brać i wszystkie wyniki mi się szybko poprawiły! Bóg zapłać!”
„Czuję się jak młody bóg!”
„Mój ojciec młodo umarł na nieleczoną cukrzycę. Ja się często badałem, ale już po 40-tce okazało się, że cukier mam za wysoki. Nie zawsze leki pomagały. Często było mi słabo. Żona mi powiedziała, że jakiś duchowny australijski preparat na cukrzycę rozdaje. Pojechaliśmy po niego, brałem 2 tygodnie i to naprawdę cud jakiś! Czuję się teraz, jakbym z 20 lat miał. Cukier w normie, energia to mnie aż rozpiera!”
Jak już mówiłem, od lat cukier miałem za wysoki. Stres związany z wyjazdem na drugi koniec świata i australijskie upały też zrobiły swoje. Mimo że miałem leki, to i tak kiepsko się czułem. Raz zasłabłem, na szczęście szybko mnie jacyś ludzie znaleźli i do cienia zaprowadzili. Wtedy jeden z tych tubylców przyszedł z jakąś drewnianą miseczką z proszkiem w środku i dał mi trochę na język. Nie wiedziałem, co to, ale nie protestowałem. W tamtej chwili byłem tak słaby, że nawet nie zdążyłem wypytać, co to dokładnie jest, ale… minęło z 15 minut, może 20, jak zupełnie oprzytomniałem!
Ten proszek mi codziennie dawali i przy okazji dowiedziałem się, że mówią na niego tak śmiesznie, nie wiem, czy dobrze to teraz powtórzę: „Bai Mai Bai”… Jakoś tak to było. Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się, że znaczy to „SŁODKI KOALA”. Koala to ten popularny miś australijski. Całymi dniami je słodkie liście eukaliptusa, a zdrowy jest.
No a dzięki temu preparatowi, który nazwali „Słodki Koala”, oni tak samo mają. Jedzą, co chcą, a cukier w normie. Wiadomo, że ustabilizowany poziom cukru we krwi oznacza zdrowie całego organizmu. W składzie tego ich „Koali” jest roślina, która tylko na ich skrawku ziemi rośnie. To Morus alba. Łączyli ją z innymi ziołami i dzięki temu
Żadnych problemów z cukrem nie mieli!
I faktycznie – z tydzień codziennie ten proszek przyjmowałem, nie brałem nawet moich leków i potem cukier zmierzyłem – idealny!
Ja byłem w szoku. Ludzie, którzy dali mi SŁODKIEGO KOALĘ, tylko wzruszali ramionami. Oni wiedzieli, że mi na ten problem to pomoże, no bo – wszystkim zawsze pomaga! Wysłałem ten proszek do Włoch, do mojej 89-letniej mamusi, która od dawna leczyła się na cukrzycę. Po kilku tygodniach dostałem od niej odpowiedź, że lekarze są w szoku, tak jej się wyniki poprawiły!”
Według badań Instytutu Diabetologicznego w Sydney, ekstrakt z odmiany Morus alba rosnącej w dzikich rejonach Queensland, przywraca prawidłowy poziom cukru we krwi oraz prawidłową pracę trzustki. Preparat, który rdzenna ludność Queensland nazywa „Słodkim Koalą”, w ciągu 1–2 tygodni:
- ustabilizuje poziom cukru we krwi
- poprawi wzrok
- przyspieszy gojenie się ran i zadrapań
- pomoże zmniejszyć masę ciała
W 2023 r. ojciec Lorenzo Angelo wrócił do Włoch, do swojej rodzimej parafii.
„Wróciłem z dużym zapasem SŁODKIEGO KOALI od moich australijskich przyjaciół, żeby wręczyć go każdemu potrzebującemu, który się do mnie zgłosi. Dzięki zaangażowaniu darczyńców i sióstr zakonnych z mojej parafii cały zapas preparatu, który przywiozłem, odpowiednio podzieliliśmy i opakowaliśmy. Pomoże kilkuset potrzebującym osobom, które się do nas zgłoszą. Preparat rozdajemy za darmo”.
OD REDAKCJI: Drodzy Wierni Kościoła Katolickiego, darmowy preparat na cukrzycę przywieziony przez ojca Lorenzo Angelo można zamówić tylko do .
Kliknij, aby sprawdzić dostępność darmowych opakowań preparatu >>>>
Andrzej
Ten człowiek powinien zostać ogłoszony świętym tak jak nasz cudowny papież Polak!!! Niech cały świat usłyszy o naszym ks Angelo!